niedziela, czerwca 23, 2013

Marek Bieńczyk, „Nowe kroniki wina”


Po przeczytaniu połowy z eleganckich i salonowych dykteryjek o winie z podejrzliwością zerknęłam na dyskontowe „czerwone wytrawne” za 12,99 zł, nalałam je jednak do kieliszka i z lekkim poczuciem winy (poczuciem wina także!) oraz z już mniejszym entuzjazmem zanurzyłam się w dalszej lekturze, która momentami przypomina degustację: raz trafisz na perłę, raz ze znużeniem odstawisz na bok, a mimo wszystko wracasz (na jedną stację metra lub jeden tramwajowy przystanek, bo tyle trwa czytanie jednej opowiastki), łudzona nadzieją na kolejne odkrycie; książka zatem jest trochę jak skrzynka przypadkowych win. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz