wtorek, września 20, 2016

Toni Morrison, „Skóra“

Dałam się zwieść tytułowi, opisowi i okładce, które to składowe sugerowały poruszenie spraw rasowych, czyli temat interesujący mnie od jakiegoś czasu, ale jak to opisy, tytułu i okładki - kłamały i tak jak książki złą nazwać nie można, to rasa jest tu tylko katalizatorem fabuły, bardzo wczesnym, ale rozczarowująco płytko zarysowanym; jeśli jednak ktoś nie ze zwględu na rasę chciałby to czytać, a tak po prostu, to jak najbardziej, dość ciężkie i raczej na raz.


1 komentarz:

  1. A wszystko dlatego, że tytuł polski nijak się ma do oryginalnego ;) Nie wiem, kto i dlaczego tak wymyślił...

    OdpowiedzUsuń