Zakopane bez lukru, ukazane oczami góralki i ceperki, bez przesłodzonych obrazków sielskich, bez zamiatania brudów pod dywan, ale z czułością jego mieszkanek - to lektura i dla prawdziwego turysty, zatroskanego komercjalizacją Podhala i dla lubiących wątki biograficzno - historyczne, i dla pań, które w japonkach pokonują szlak z Doliny Pięciu Stawów Polskich (w tym ostatnim przypadku książka może wnieść nieoceniony wkład w edukację).
Trafne spostrzeżenie w nawiasie. Przede mną na Giewont wspinała się pani w japonkach...
OdpowiedzUsuńOby nasze spostrzeżenia miały z czasem walor jedynie historyczny. :)
Usuń