poniedziałek, listopada 24, 2014

Ramez Naam, „Nexus”




Widzę w tym scenariuszu potencjał na typowo hamerykański, nieskomplikowany, dziejący się w niedalekiej przyszłości film akcji, choć reżyser musiałby dodać nieco więcej dynamiki, topowych aktorów, trochę wybuchów, gdzieś wcisnąć slow motion, ze dwa, może trzy cycki i pewnie kilka milionów by zarobił, ale jako książka to ja przepraszam -- słabizna i prostota do bólu, styl wtórny, a podskórnie czuję, że swoje dołożył tłumacz, który chyba lubi rąbać tasakiem; zero finezji, więc wszystko pocięte byle jak na plasterki, ale elegancko wyłożone na tacy, żeby największy ignorant nie miał problemu z domyśleniem się co je, czyli kolejny słaby wytwór popkultury, który bez żalu można ominąć.

0 komentarze:

Prześlij komentarz