Wbrew pozorom nie tylko o Smoleńsku, kilka ciekawych obserwacji autora, ukazanie wartości amerykańskich i brytyjskich obietnic danych przedstawicielom niewielkiego środkowoeuropejskiego kraju wobec konieczności prowadzenia swojej własnej długodystansowej polityki.
Jakoś nie mogłam się zdecydować, by zajrzeć do tej książki. Czyli uważasz, że warto?:)
OdpowiedzUsuńMam to samo pytanie, bo książka stoi od dawna na półce i jakoś nie mogę się przekonać, żeby po nią sięgnąć.
UsuńWg mnie warto, spojrzenie obcokrajowca ukazuje trochę bardziej stonowany obraz tej sytuacji. Widać co prawda wpływ kogoś z PL na poglądy autora ale jest parę ciekawostek o Amerykanach i Anglikach z zimną krwią oszukujących swojego sojusznika. Rozmowy z prezydentem USA czy premierem WB naszych przedstawicieli przypominają jako żywo obecne obietnice i ich realizację :) Książka inna niż Katyń Przewoźnika. Dobrze się czyta raz mi nawet łzy pociekły pewnie ze zmęczenia :).
OdpowiedzUsuńTo nie pierwszy raz, kiedy lepiej czyta się książki cudzoziemców. W czym tkwi zagadka? Czyżby naszym historykom brak było talentu, by w interesujący nie tylko dla kolegów z profesji opisać kawałeczek polskiej historii? Czy to brak dystansu jest przyczyną, dla której powstają elaboraty, których nie sposób czytać do poduszki?
UsuńChyba brak dystansu a może też sym lub antypatie autorów. Czasem też po lekturze książek naszych autorów bardzo widać jakie mają poglądy polityczne.
OdpowiedzUsuń