Marylin Monroe nie była pierwszym i jedynym skokiem w bok prezydenta Kennedy'ego, nie była nim też Mimi Alford, ale była pierwszą, która po czterdziestu latach odważyła się mówić, a książka ta to świadectwo tego, jak niewinność młodej kobiety zostaje zniszczona w wyrachowany sposób przez człowieka będącego wzorem i uosobieniem wszelkich cnót.
Prnie brudów? ;-) Coś dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńSkok w bok? Ładny eufemizm. Przeciez JFK to byl notoryczny dziwkarz.
OdpowiedzUsuń