Nie ma wędrówki bez niebezpieczeństw, nie ma dużych interesów bez podstępów, nie ma zbieraniny ludzkiej bez konfliktów, nie ma bohaterow bez blizn, nie ma mocnej opowieści o karawanie wędrującej ku lepszej przyszłości bez najemnika Koniasza rodem z Chandlera i snów niejednej niewiasty.
I nie ma też sensu liczyć na to, że tego biednego Koniasza ktoś wreszcie skutecznie zatłucze.
OdpowiedzUsuńZomboch to dziwny, nierówny autor. Jedne książki czyta się z przyjemnością, innych nie sposób przełknąć. Historie o Koniaszu (z pewnymi wyjątkami) należą do tej pierwszej grupy.
Czyli co, czyli jak? Resztę KOniasza sobie darować i ew. siegnąć po inne? „Na ostrzu noża" całkiem strawne jest, jak na jesienne czytadło.
UsuńNo proszę, zupełnie mi nieznane rejony literatury. Czy nasi południowi sąsiedzi też produkują tak nieznośnie polityczną fantastykę jak polscy pisarze?
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć, czytam za mało fantastyki, by porównywać, a na politykę jestem na tyle impregnowana, że rozpoznam jedynie mocno prostackie nawiązania.
Usuń