niedziela, czerwca 30, 2013

Ignacy Karpowicz, „Balladyny i romanse”


Bardzo ciekawa struktura pracy, olbrzymia wiedza autora, świetny warsztat pisarski, dobry styl, niebanalny pomysł – to główne cechy opowieści o równoległych światach, ludzi i bogów, i ich połączeniu oraz konieczności „zamknięcia Nieba” po zstąpieniu bogów na Ziemię, m.in. do Białegostoku i Warszawy, ale jednak nagromadzenie oszałamiających metafor, wyszukanych dowcipów i zaskakujących point może nużyć, a po zakończeniu lektury okazuje się, że zostaje po niej smutna konkluzja: pokolenie trzydziestolatków nie potrafi poukładać uczonej sieczki w głowie i mają jedynie błyskotliwie zbywającą odpowiedź na każde pytanie, nawet na te pytania najważniejsze – o wiarę, miłość i nadzieję. 

2 komentarze:

  1. Prośba. Jeśli czytacie e-booki mimo wszystkie dawajcie normalne okładki z książek. Ładniej to wygląda, a nie smutne szarości.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Niedzielanapalmowa Popieram prośbę: zdjęcie zyska na czytelności. W końcu nie chodzi tu o czytnik, a o książkę.

    OdpowiedzUsuń