czwartek, stycznia 16, 2014

Florian Klenk, „Kiedyś był tu koniec świata”



Znany austriacki dziennikarz zdziera wszystkie maski z oblicza własnej Ojczyzny, dołączając do nieformalnego klubu Jelinek i Bernharda, ukazując ją nie jako kraj wspaniałych narciarzy i wiedeńskich kawiarni, a kraj skrzętnie ukrywający szpetną twarz: pełną bigoterii, znieczulicy, faszyzujących resentymentów i odwracający się tyłem do imigrantów z „nowego świata”, jednocześnie ich bezwzględnie wykorzystując (przejmujące reportaże o handlu kobietami czy  uchodźcach); wreszcie podczas lektury nie opuszcza nas refleksja, że choć Klenk pisze tak świetnie o rodzimej Austrii, to czytamy w istocie rzeczy o całej zamożnej Europie, patrzącej z lękiem w nieznaną przyszłość.

0 komentarze:

Prześlij komentarz