niedziela, października 27, 2013


Właściwie nie wiem, jakimi słowami dobrze opisać „Ocean na końcu drogi”, więc ograniczę się do wyznania, że po rozpoczęciu czytania książka w żaden sposób nie dała się odłożyć na półkę, dopóki nie dotarłem do jej ostatniej strony, pozostając w prawdziwym czarsmutśleniu.

Neil Gaiman, „Ocean na końcu drogi”

sobota, października 26, 2013


Przeczytane w ukradzionym czasie, zapamiętane na długo, godne ogromnie, prawdziwe jeszcze ogromniej, warte polecenia, potrafiące przekonać do Rosji mimo pozornie straszliwych tematów, opowieści, ludzi, bo pokazujące, że tam w ogóle to właśnie ludzie są, ciekawi ludzie.



Link do poprzedniej recenzji: Gogol w czasach Google'a

Wacław Radziwinowicz, „Gogol w czasach Google'a”

niedziela, września 29, 2013

Mądre, błyskotliwe, nakreślone w nienagannym, pięknym, językowym stylu portrety fanatyków, poprzedzone dygresjami o sekretnych przyjemnościach pisarza, okraszone niewymuszonym, eleganckim poczuciem humoru, utrwalone w formie esejów, można bez wahania określić lakonicznie jako piękne.


Amos Oz, „Jak uleczyć fanatyka”

sobota, września 28, 2013


Sentymentalna opowieść o „ludziach stamtąd”, niepokornych bieszczadzkich duszach z górami i wódką we krwi, opowieść do której wracam, gdy zatęsknię jesienią za Tamtymi Stronami.

Andrzej Potocki, „Majster Bieda czyli Zakapiorskie Bieszczady”


Czterotomowa, przebogata opowieść, której akcja nie rozwija się prędko, ale nie sposób się od niej oderwać, a finał spełnia wszystkie pokładane w niej nadzieje.

Wcześniejsza recenzja

Jarosław Grzędowicz, „Pan Lodowego Ogrodu”

poniedziałek, września 23, 2013

Niezwykła książka przypominająca literacko – kulinarne dzieło życia kuchmistrza dworu księstwa Aleksandra Michała i Heleny Tekli Lubomirskich – Stanisława Czernieckiego - przenosząca nas w świat staropolskich smaków to zarazem prawdziwa ozdoba księgozbioru każdego smakosza. 




„Sekrety kuchmistrzowskie Stanisława Czernieckiego”, Jarosław Dumanowski, Andrzej Pawlas, Jerzy Poznański

niedziela, września 22, 2013


Wyczekana, wychodzona, pięknie wydana, zachwycająca pomysłem, ale płytka, za szybka i rozczarowująca pisarsko, dowodząca, że nieraz tłumacz nie powinien pisać sam z siebie, bo może się zdarzyć, że nie ma nic do powiedzenia, jednak mimo tego, obowiązkowa pozycja dla zaczytanych w Murakamim.

Anna Zielińska-Elliott, „Haruki Murakami i jego Tokio”